Witajcie w gorący, lipcowy weekend!
Za oknem upał. Ponad 30 stopni C w cieniu, a ja mam dla Was propozycję na przyszłość. Taką niedaleką, bo na chłodne, jesienne wieczory.
Wyobraźcie sobie: za oknem deszcz leje, wichura szaleje, a Wy siedzicie sobie w fotelu, pod kocykiem i gorącą herbatą w kubku. No ale jakoś tak nadal chłodno w stópki, pomimo założonych grubych, wełnianych skarpet. Wtedy z pomocą przychodzi termofor. Najlepiej jeszcze taki w sweterku, który świetnie grzeje.
Jeden z nich wyszedł spod moich rąk, na zlecenie Katarzyny N., dla jej koleżanki z okazji urodzin.
Sweterek na termofor powstał z kremowej, beżowej i brązowej włóczki "Puchatek" oraz innych kolorów z moich zapasów. Na jednej ze stron robótki, na gałązce, przysiadła mała sówka.
Niestety, mam mały problem z wrabianiem wzorów i czasem trochę za bardzo ściągam nitkę (muszę jeszcze poćwiczyć). Z tego powodu sowa wygląda tak, jakby zapomniała o używaniu kremu przeciwzmarszczkowego pod oczy. :)
Prezent został już wręczony. Mam nadzieję, że się podobał i będzie długo służył solenizantce.
Ale zanim przyjdą długie, chłodne jesienne wieczory, cieszmy się i korzystajmy z pogody, jaką oferują nam tegoroczne wakacje.
Pozdrawiam upalnie !!!
Inspiracja: pomysł Katarzyny N. i wzór własny.